"Kiedy przywódcy dają negatywny przykład, profesjonaliści tym bardziej muszą być sprawiedliwi. Trudno złamać państwo prawa bez wysługiwania się prawnikami; trudno doprowadzać do pokazowych procesów bez wysługiwania się sędziami" (Timothy David Snyder, Dwadzieścia przykazań wolnych ludzi).
Tylko troje posłów zagłosowało przeciw. Trzydziestu wstrzymało się od głosu. Większość rządząca jak i opozycja ręka w rękę zagłosowały za. Tak uchwalono ustawę z 22 listopada 2013r. o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób, nazwaną już w trakcie prac nad nią ustawą o zaburzonych lub ustawą o bestiach.
Prawo to dotyczy osób odbywających karę pozbawienia wolności wykonywaną w systemie terapeutycznym, u których występowały zaburzenia psychiczne w postaci upośledzenia umysłowego, zaburzenia osobowości lub zaburzenia preferencji seksualnych. Jeżeli zaburzenia te wskazują na bardzo wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa z użyciem przemocy lub groźbą jej użycia przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności seksualnej, zagrożonego karą pozbawienia wolności, którego górna granica wynosi co najmniej dziesięć lat, sąd orzeka umieszczenie takiej osoby, już po odbyciu przez nią kary, w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym. Człowiek umieszczony w Ośrodku zostaje objęty postępowaniem terapeutycznym, którego celem jest poprawa stanu jego zdrowia i zachowania. Terminu pobytu w ośrodku nie określa się. Sąd, nie rzadziej niż raz na sześć miesięcy, na podstawie opinii psychiatry oraz wyników terapii, ustala, czy dalszy pobyt w Ośrodku jest niezbędny.
Do Ośrodka trafić można zbyt łatwo. Wystarczy być skazanym na jakąkolwiek bezwzględną karę pozbawienia wolności, a nawet odbywać ją w wyniku zarządzenia wykonania kary wcześniej warunkowo zawieszonej. Skazanie może dotyczyć każdego przestępstwa umyślnego, jak i nieumyślnego. Wystarczy, by kara, nawet krótko, wykonywana była w systemie terapeutycznym. Przepisami ustawy zostali objęci sprawcy wszystkich przestępstw, bez związku z rodzajem dobra naruszonego przestępstwem, sposobem działania czy stopniem zawinienia. Jeżeli biegli stwierdzą, że zachodzi bardzo wysokie prawdopodobieństwo popełnienia w przyszłości czynu, o którym mówi ustawa, osoba taka, pomimo odbycia przez nią w całości orzeczonej wcześniej kary, zostanie bezterminowo pozbawiona wolności. Więcej szczęścia ma ten skazany, wobec którego stwierdzi się jedynie wysokie prawdopodobieństwo, że w przyszłości złamie prawo. Zostanie poddany tylko nadzorowi prewencyjnemu. Jak definiować bardzo wysokie prawdopodobieństwo popełnienia w przyszłości przestępstwa w przeciwieństwie do prawdopodobieństwa jedynie wysokiego? Jak szacować ryzyko możliwego błędu w opinii biegłych i orzeczeniu sądu? To procedura, w ramach której państwo swoiście „typuje” na przestępcę, podejrzewa człowieka o to, że popełni on przestępstwo w przyszłości. W konsekwencji akceptuje prewencyjną, bezterminową izolację tych, którzy wprawdzie przestępstwa jeszcze nie popełnili, ale mogą to uczynić.
Ośrodek nazwano podmiotem leczniczym, nie zakładem karnym. Celem stosowania detencji osoby „zaburzonej” jest rzekomo przywrócenie jej do zdrowia a nie izolowanie od społeczeństwa. Stworzono nową kategorię zaburzenia: „bycie chorym na stwarzanie zagrożenia”. Ludzie umieszczani przymusowo i bezterminowo w Ośrodku nie są jednak osobami chorymi psychicznie. Zgodnie z aktualną wiedzą medyczną upośledzenie umysłowe, zaburzenia osobowości lub zaburzenia preferencji seksualnych nie są zaburzeniami psychicznymi, które można leczyć. Już w trakcie prac nad ustawą wybitni specjaliści w zakresie psychiatrii sądowej alarmowali, że wiedza medyczna eliminuje możliwości utworzenia programów terapeutycznych mających zapobiegać przestępstwom osób, o których wiadomo, że nie są chore psychicznie. Utożsamianie z chorobami zaburzeń osobowości, związanych z dokonywaniem określonych przestępstw, nie ma medycznego uzasadnienia. Zdaniem lekarzy, uruchomienie psychiatrycznej izolacji osób poczytalnych i zdrowych psychicznie jest sprzeczne ze współczesną wiedzą, z punktu widzenia psychiatrii bezzasadne, stwarza jedynie iluzję terapii i pozory celu leczniczego.
Po blisko pięciu latach obowiązywania ustawy dostrzegalne są pewne prawidłowości. Nikt, kto trafił do Gostynina, nie wrócił do życia na wolności. Ilość „zaburzonych” w Ośrodku zbliża się do wyznaczonej przepisami granicy sześćdziesięciu „pacjentów”. W sierpniu było ich pięćdziesięciu siedmiu. Dyrektor, powołując się na sporządzone w ośrodku opinie, wnioskował dotąd o zwolnienie pięciu osób. Twierdził, że mogą pozostawać pod nadzorem prewencyjnym na wolności. Sąd nie uwzględnił żadnego z wniosków. Powoływał dodatkowych biegłych. Ci, w przeciwieństwie do lekarzy z ośrodka, nie widzieli podstaw do zwolnienia. Sąd nie podjął także decyzji o zwolnieniu któregokolwiek z innych osadzonych, choć z mocy ustawy nie rzadziej niż co sześć miesięcy ma obowiązek ustalenia, czy pobyt w Ośrodku każdego z nich jest niezbędny. Jednego pacjenta wypisano. Za własną zgodą trafił do zamkniętego szpitala psychiatrycznego. Sąd rozpoznawał też wnioski o przepustki motywowane spotkaniem z ciężko chorym bliskim lub udziałem w pogrzebie. Nie uwzględnił ich wobec braku podstawy prawnej dla takiej decyzji. Istotnie, ustawa na ten temat milczy.
Bezterminowa izolacja w Ośrodku nie jest konieczna dla realizacji celu ustawy, jakim ma być terapia. Może on być realizowany z lepszym skutkiem w oparciu o mechanizm nadzoru prewencyjnego. W Polsce funkcjonuje od dobrych kilku lat system dozoru elektronicznego, jeden z najnowocześniejszych w Europie. System ten może monitorować i kontrolować jednocześnie piętnaście tysięcy osób osób. Objętych jest nim zaledwie cztery i pół tysiąca. W prawie karnym funkcjonuje już rozwiązanie pozwalające na stosowanie dozoru elektronicznego wobec osób uznanych za stwarzające zagrożenie. Są nim objęci sprawcy przestępstw, wobec których zastosowano środek zabezpieczający w postaci elektronicznej kontroli miejsca pobytu oraz terapii po opuszczeniu zakładu karnego. Podobnie mogłoby być w przypadku części osób internowanych w Gostyninie. Tyle tylko, że sąd, do którego z wnioskiem występuje dyrektor Ośrodka, nie stosuje przepisów kodeksu karnego ale przepisy ustawy z 22 listopada 2013r. Te zaś nie przewidują możliwości połączenia nadzoru prewencyjnego z systemem dozoru elektronicznego.
O AUTORZE
Radosław Baszuk. Adwokat, obrońca w procesach karnych.