"Kiedy przywódcy dają negatywny przykład, profesjonaliści tym bardziej muszą być sprawiedliwi. Trudno złamać państwo prawa bez wysługiwania się prawnikami; trudno doprowadzać do pokazowych procesów bez wysługiwania się sędziami" (Timothy David Snyder, Dwadzieścia przykazań wolnych ludzi).
W scenie zatrzymania Władysława Frasyniuka jest taka chwila, gdy w odpowiedzi na słowa „muszę zastosować wobec Pana środek zapobiegawczy w postaci kajdanek”, w charakterystycznym geście wyciąga przed siebie ręce. Tymczasem słyszy: „Przepisy stanowią, że muszę Panu kajdanki założyć z tyłu”. Najwyraźniej zdziwiony przekłada ręce za siebie.
Zdziwienie Frasyniuka ma uzasadnienie. Taka wiedza zapada w pamięć. Dla każdego, kogo kiedykolwiek zakuto na oba te sposoby i kto w sytuacji takiej musiał spędzić trochę czasu, różnica jest bardziej niż oczywista. W czasach, kiedy Frasyniuk zatrzymywany był znacznie częściej, skuwano go przecież z reguły z przodu, jeśli zaś z tyłu, na ogół wiedział z jakiego powodu.
W opresyjnym PRLu, przynajmniej od stycznia 1984r., obowiązujące prawo - co oczywiście nie musiało oznaczać obowiązującej praktyki - przewidywało w tej sprawie dość jednoznaczną regulację. Tylko osobom zachowującym się w sposób agresywny, podejrzanym lub oskarżonym o popełnienie niebezpiecznego przestępstwa oraz przestępcom niebezpiecznym kajdanki zakładano na ręce do tyłu. Pozostałym zakładano kajdanki z przodu. Tak było także po roku 1989, przez blisko ćwierć wieku. Przepisy wykonawcze do ustaw regulujących działanie służb porządku publicznego różniły się w tej sprawie jedynie w detalach. Zasadą było zakładanie kajdanek na ręce z przodu. Na ręce trzymane z tyłu kajdanki można było założyć w przypadku, gdy osoba była agresywna lub niebezpieczna, w jednym wypadku już przy podejrzeniu, że może zachowywać się agresywnie. Wyjątkiem, i to dopiero od lipca 2010r., była Służba Więzienna, której funkcjonariusze zakładali osadzonym kajdanki tylko od tyłu.
Przełom w tej sprawie nastąpił w roku 2013. Wykonując wyrok Trybunału Konstytucyjnego, kwestionujący zamieszczanie przepisów o stosowaniu środków przymusu bezpośredniego w rozporządzeniach a nie w ustawie, uregulowano i ujednolicono zasady oraz sposób ich użycia.
Przy tej okazji ustawa z 24 maja 2013r. o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej odwróciła jednak dotychczasową zasadę. Kajdanki zakłada się na ręce trzymane z tyłu. Już nie w dwóch - trzech przypadkach, jak dotychczas, ale „w przypadku konieczności podjęcia” co najmniej jednego z kilkunastu wymienionych w ustawie działań. Tylko w przypadku prewencyjnego użycia kajdanek lub, gdy w ocenie uprawnionego, prawdopodobieństwo podjęcia próby ucieczki, stawiania czynnego oporu lub wystąpienia zachowania mogącego zagrażać życiu, zdrowiu lub mieniu jest nieznaczne, kajdanki można założyć na ręce trzymane z przodu. Sposób sformułowania wyjątku od zasady, warunkowanego dokonaniem, w najczęściej jednak dynamicznej sytuacji, oceny nieznacznego prawdopodobieństwa zaistnienia określonego zdarzenia, powoduje, że w praktyce o wyjątku takim nie będzie mowy.
Ustawa z 2013r. porządkowała dotychczasowy stan prawny. Jak kilka innych z tamtego okresu, o czym dzisiaj już nie pamiętamy, nie stanowi przykładu na chwalebne samoograniczenie się liberalnego Państwa w pomysłach na bardziej lub mniej uzasadnioną ingerencję w wolności obywateli. Także ona przewiduje jednak, że stosując kajdanki należy to robić w sposób "wyrządzający możliwie najmniejszą szkodę”, „niezbędny do osiągnięcia celów tego użycia lub wykorzystania, proporcjonalnie do stopnia zagrożenia”. To zaś oznacza, choć niektórym w głowach się nie mieści, że kajdanek w określonych prawem sytuacjach użyć wprawdzie można, ale nie zawsze trzeba.
O AUTORZE
Radosław Baszuk. Adwokat, obrońca w procesach karnych.