RADEK BASZUK

TAK TO WIDZĘ...

08 listopada 2018
PRZESŁUCHIWANI SĘDZIOWIE I ICH PEŁNOMOCNICY

"Kiedy przywódcy dają negatywny przykład, profesjonaliści tym bardziej muszą być sprawiedliwi. Trudno złamać państwo prawa bez wysługiwania się prawnikami; trudno doprowadzać do pokazowych procesów bez wysługiwania się sędziami" (Timothy David Snyder, Dwadzieścia przykazań wolnych ludzi).

Sędziowie, przesłuchiwani jako świadkowie w ramach tzw. czynności wyjaśniających, pozbawiani są przez rzeczników dyscyplinarnych prawa do udziału w tych czynnościach ich pełnomocników. To zła praktyka. Nie usprawiedliwiając wyraźnie intencjonalnego zachowania samych rzeczników, trzeba jednak zauważyć, że nie powstrzymuje przed nią skutecznie, obowiązujące od lat równie złe prawo.

 

Ustawowy model postępowania dyscyplinarnego nie przewiduje prowadzenia przez rzecznika postępowania „w sprawie” przewinienia. Czynności wyjaśniające prowadzą do jednego z dwóch rozstrzygnięć - odmowy wszczęcia postępowania dyscyplinarnego albo jego wszczęcia i jednoczesnego sporządzenia zarzutów dyscyplinarnych. Tym samym, już samo wszczęcie postępowania, z mocy ustawy musi łączyć się z przedstawieniem zarzutu. Żeby przedstawić zarzut, trzeba jednak, jeszcze przed wszczęciem postępowania, dysponować dowodami.

W klasycznym modelu postępowania represyjnego to niedopuszczalne. Kodeks postępowania karnego przewiduje możliwość tzw. czynności sprawdzających. Zakazuje jednak wtedy, za wyjątkiem jednoznacznie wskazanych przypadków, przeprowadzania czynności dowodowych wymagających spisania protokołu, w tym także przesłuchania świadka. Ma to sens, gdyż czynności sprawdzające mają na celu tylko stwierdzenie istnienia podstawy faktycznej oraz prawnej dopuszczalności postępowania. Właściwe postępowanie dowodowe prowadzi się w ramach i rygorach wszczętego postępowania. W postępowaniu dyscyplinarnym sędziów tak jednak nie jest. Ma w tym swój udział Sąd Najwyższy, który w postanowieniu z 2005r. (SNO 58/05), stwierdził, że czynnościami wyjaśniającymi w postępowaniu dyscyplinarnym sędziów są także czynności w zakresie postępowania dowodowego, takie jak przesłuchanie świadków, opinie biegłych, konfrontacje, oględziny. Tak właśnie, choć Prawo o ustroju sądów powszechnych tego nie przewiduje, zaś odpowiednio stosowane przepisy kodeksu postępowania karnego wręcz zabraniają, przesłuchiwanie świadków przez rzeczników dyscyplinarnych w ramach czynności sprawdzających zostało usankcjonowane. Dzisiaj pozwala to na wzywanie i przesłuchiwanie - z pouczeniem o odpowiedzialności karnej za złożenie nieprawdziwych zeznań - krytycznych wobec władzy sędziów w sprawach, w których nie wszczęto jeszcze postępowania dyscyplinarnego a być może, jeśli władza nie zdecyduje się na przekroczenie granic śmieszności, nigdy to nie nastąpi. Pozwala na nękanie niepokornych i wskazywanie pozostałym właściwego miejsca w szeregu.

 

Nic dziwnego, że w takiej sytuacji świadek chciałby skorzystać z pomocy pełnomocnika. Tu natykamy się na jednak na rozwiązanie, zgodnie z którym o tym, co dobre dla obywatela, władza wie lepiej od niego. Odpowiednio stosowany kodeks postępowania karnego przyznaje osobie niebędącej stroną prawo ustanowienia pełnomocnika, jeżeli wymagają tego jej interesy w toczącym się postępowaniu. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ocena istnienia takiego interesu a tym samym zasadności ustanowienia pełnomocnika należeć powinna do samego zainteresowanego. Nic bardziej mylnego. Pełnomocnika oczywiście wskazać może, ale to, czy pełnomocnik weźmie udział w przesłuchaniu, zależy od łaskawości prokuratora lub sędziego, a w tym wypadku rzecznika dyscyplinarnego. To on decyduje, czy obrona interesów świadka wymaga dopuszczenia pełnomocnika. Czy interes w określonym przebiegu przesłuchania - jakby nie rozumiany - samego rzecznika dyscyplinarnego lub reprezentowanej przez niego instytucji, może być sprzeczny z interesem przesłuchiwanego? Może. Czy to on powinien zatem decydować o dopuszczeniu pełnomocnika do czynności przesłuchania? W powietrzu wisi odpowiedź - ktoś przecież musi. Dlaczego jednak nie sam zainteresowany?

 

Rola pełnomocnika jest w tym wypadku bierna, choć istotna. Sprowadza się do kontrolowania, czy przesłuchiwany został w sposób wyczerpujący, prawidłowy i zrozumiany pouczony o prawach i obowiązkach świadka, wreszcie czy sposób przesłuchania, jego zakres i treść pytań nie naruszają prawa. Krótko, rolą pełnomocnika w takim wypadku jest patrzenie władzy na ręce. Tego żadna władza nie lubi. Nie należy jej zatem pozwalać na nadmierną ingerencję w uprawnienia procesowe obywateli. Wystarczy zadbać przez proporcjonalne zapisy ustawowe, by korzystanie z takich uprawnień nie prowadziło do utrudniania czynności procesowej czy samego postępowania. Kiedy? Kiedy będzie to już możliwe a prawnicy nie zapomną jeszcze swojego dzisiejszego oburzenia. 

Bartosz Maciejewski Photography

O AUTORZE

Radosław Baszuk. Adwokat, obrońca w procesach karnych.

ZALOGUJ ADMIN |© RADEK BASZUK 2020