"Kiedy przywódcy dają negatywny przykład, profesjonaliści tym bardziej muszą być sprawiedliwi. Trudno złamać państwo prawa bez wysługiwania się prawnikami; trudno doprowadzać do pokazowych procesów bez wysługiwania się sędziami" (Timothy David Snyder, Dwadzieścia przykazań wolnych ludzi).
Uchwalono ustawę o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020r. Projekt przewidywał odpowiedzialność karną zagrożoną karą pozbawienia wolności do lat trzech dla tego, kto niszczy, uszkadza, ukrywa, przerabia, podrabia lub kradnie kartę do głosowania. Ostatecznie najprawdopodobniej, bo w tempie takim, że nie wszyscy zdążyliśmy zauważyć, ograniczono odpowiedzialność karną do czynów polegających na kradzieży karty do głosowania lub oświadczenia o osobistym i tajnym oddaniu głosu. Tej samej karze podlegać będzie ten, kto wrzuci do skrzynki pocztowej przygotowanej do umieszczenia koperty zwrotnej przerobioną lub podrobioną kartę lub oświadczenie.
Jeżeli przepis karny w ustawie zmieniono, to dobrze. To, że w projekcie się pojawił, zdecydowanie gorzej. Był absurdalnie zbędny i niczemu nie służył. Z dwóch powodów.
Po pierwsze, karta do głosowania to "dokument z wyborów" w rozumieniu Kodeksu Wyborczego, zatem najprawdopodobniej jednak "dokument wyborczy", o których mowa w art. 248 §3 Kodeksu Karnego. Ten zaś przewiduje, że kto niszczy, uszkadza, ukrywa, przerabia lub podrabia dokumenty wyborcze - podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech. Tak więc racjonalny ustawodawca w swej niezmierzonej mądrości poddać chciał pierwotnie karaniu to, co już od dawna jest przestępstwem zagrożonym taką samą sankcją.
Po drugie, zakładając, że celem pierwotnej nowelizacji miało być uniemożliwienie frywolnego potraktowania kart do głosowania w historycznych zapewne wyborach prezydenckich w roku 2020 przez samych wyborców (obawa, którą skłonny jestem uznać za zasadną), rozwiązanie takie tak czy inaczej skuteczne nie było.
Ukrywanie dokumentu w prawie karnym to umieszczenie dokumentu w innym miejscu, niż to, w którym winien się znajdować, po to, by pozostawał poza zasięgiem osób uprawnionych do posługiwania się nim lub uprawnionych do jego właściwego wykorzystania. Także w orzecznictwie Sądu Najwyższego ukrywanie dokumentu to sytuacja, gdy zostaje on umieszczony przez sprawcę, w miejscu, o którym osoba uprawniona nie wie lub do którego nie ma dostępu albo ma dostęp utrudniony. Zachowanie polegające na pobraniu karty do głosowania, a następnie rezygnacja z oddania głosu w przewidziany prawem wyborczym sposób, nie jest jej ukryciem. Status karty, od chwili jej wydania wyborcy do momentu zrealizowania przez niego prawa do udziału w wyborach, jest wyjątkowy. Jedyną osobą uprawnioną do dysponowania kartą jest w tym czasie wyborca, któremu kartę wydano. Tym samym jest niemożliwe, aby ukrył kartę przed samym sobą. Nie ma żadnych podstaw, by jakiekolwiek prawo do posługiwania się kartą wyborczą lub wykorzystania jej przyznać w tym czasie innym osobom. Zazwyczaj rzeczą pożądaną jest, aby wyborca postąpił z kartą do głosowania w sposób zgodny z jej przeznaczeniem, jednak odmienne zachowanie nie zawsze jest przestępstwem. Udział w głosowaniu to jego prawo, a nie obowiązek. Decyzję o odstąpieniu od udziału w wyborach może podjąć z różnych powodów, także w ostatniej chwili. Prawo wyborcze nie przewiduje ani nakazu ani procedury zwrotu karty wydanej wyborcy i nie wykorzystanej przez niego. Jedynym sposobem rezygnacji z uczestnictwa w akcie wyborczym jest wtedy albo jej zniszczenie, albo zabranie, choćby po to, by nie wykorzystał jej nikt inny. Nie bez powodu jedyną sytuacją, w której zadysponowanie przez wyborcę wydaną mu kartą do głosowania rodzi odpowiedzialność karną jest ta, gdy odstępuje on niewykorzystaną kartę innej osobie przed zakończeniem głosowania po to, by została ona do głosowania wykorzystana (art. 248 pkt. 5 k.k.). * I to ma sens.
Prawo karne ma chronić uczciwość wyniku wyborów i zapobiegać nieprawidłowościom w głosowaniu a nie odbierać prawo do wyrażenia poglądu na temat uczciwości i jakości przedstawionej oferty politycznej. To, co zrobię jako wyborca z moją kartą do głosowania w czasie, kiedy jest ona w mojej wyłącznej dyspozycji i jest wyłącznie emanacją przysługującego mi prawa - to tylko moja sprawa. Moje prawo wyboru to także prawo postąpienia z kartą w sposób wyrażający mój stosunek do samych wyborów i biorących w nich udział kandydatów. Mogę ją zniszczyć, mogę napisać na niej „pull up, idioci”. Wrzucić do urny albo skrzynki pocztowej. Albo nie wrzucać. Ukryć i ukraść nie mogę, bo jest tylko moja.
(*) wyrok Sądu Okręgowego w Legnicy z dnia 15 marca 2016 r., IV Ka 53/16, LEX nr 2052264
O AUTORZE
Radosław Baszuk. Adwokat, obrońca w procesach karnych.